NGOs and BANKs '94 rok
Spis treści
Elektrownie atomowe
Opłacalność
inwestycji w poszanowanie energii
Koszty zewnętrzne
Ekonomia, polityka i ochrona
srodowiska
Rola organizacji pozarządowych
Grzegorz Peszko - Przeciwko budowie elektrowni atomowych są również, a może przede wszystkim ekonomiści. Argumenty ekologiczne zostały wyparte przez bardzo twarde argumenty ekonomiczne. Ekonomia wyrasta z przekonania, że wszystkie zasoby którymi dysponujemy są rzadkie. W związku z tym że zawsze mamy mniej zasobów niż byśmy chcieli, ekonomiści doradzają ludziom jak wykorzystywać je gospodarnie. Oznacza to, że jeżeli mamy do wykorzystania jakąś sumę pieniędzy na przykład na poprawę jakości usług energetycznych, wybieramy rozwiązanie zapewniające najlepszy efekt.
Inż Marek Zaborowski - Do zaspokojenia naszych potrzeb niezbędna jest energia, a zatem musimy budować nowe elektrownie, nieprawdaż?
Grzegorz Peszko - W odniesieniu do sektora energetycznego istnieje
konflikt pomiędzy podejściem podażowym i popytowym. Z reguły inżynierowie
kłócą się czy należy oszczędzać energię, czy też budować nowe elektrownie.
Dla ekonomisty nie ma tutaj konfliktu. Ekonomista mówi: mamy do dyspozycji
określoną kwotę i nie możemy jej wydać jednocześnie na popyt i na podaż,
to znaczy np. przy zachowaniu istniejącego poziomu jakości usług energetycznych
na wybudowanie nowej elektrownię i jednocześnie na zainwestowanie w zmniejszenie
zużycia energii . Innymi słowy możemy komuś za określoną sumę ocieplić
dom, uszczelnić okna, lub dostarczyć więcej ciepła (jest to alternatywa
a nie koniunkcja). Dla ekonomisty w przeciwieństwie do inżyniera jest oczywiste,
że nie można dwa razy wydawać tych samych pieniędzy. Jest to problem wyboru
takiego sposobu zainwestowania, który najbardziej przyczyni się do pomnożenia
dobrobytu. Porównuje się ile dodatkowych kilowatów można przy pomocy określonej
sumy wytworzyć, a ile zaoszczędzić. Oszczędność jest wymierną korzyścią,
ponieważ zaoszczędzone kilowaty możemy sprzedać tam gdzie są one potrzebne,
efekt jest podobny do produkcji energii. Przy inwestycjach oszczędzających
energię ten komu się te kilowaty odejmuje nie odczuwa różnicy, ponieważ
w zaizolowanym domu ma tak samo ciepło jak w domu źle zaizolowanym i "przegrzanym".
Wyboru dokonuje się porównując efekty z nakładami. Energetyka jądrowa przegrywa
z prawie każdym zastosowaniem nakładów inwestycyjnych.
Grzegorz Peszko- Są oczywiście możliwe inwestycje które pod względem ekonomicznym przegrywają z budową elektrowni atomowej. Jeżeli mądrze inwestujemy pieniądze to chcemy aby każda kolejna złotówka przynosiła jak największy efekt. Na początku programu prooszczędnościowego uwolnione kilowaty mogą być tanie, ponieważ zwykle rozpoczynamy od stosowania rozwiązań najefektywniejszych, potem sięgnęlibyśmy po rozwiązania mniej efektywne, kończąc na nieefektywnych. Przy pewnym poziomie oszczędzania przestaje się to opłacać. Ten próg nazywamy kosztami krańcowymi. Obecne analizy wskazują, że istnieje tak wiele możliwości oszczędzania, że energetyka jądrowa z punktu widzenia racjonalności ekonomicznej nie będzie miała szans jeszcze przez wiele lat. Być może kiedyś będzie potrzeba powrócenia do energetyki jądrowej, natomiast na pewno nie nastąpi to w najbliższej przyszłości. Koszty uzyskania dodatkowej jednostki energii spadają - tworzą się nowe, tańsze i efektywniejsze technologie, uzyskuje się korzyści ze skali, z masowej produkcji. Tendencje te nie dotyczą jednak energetyki jądrowej - odkąd się pojawiła koszt wytworzenia jednego kilowata z roku na rok rósł, rośnie i będzie rósł w przyszłości.
Grzegorz Peszko - Znane są koszty zewnętrzne energetyki jądrowej i wyłącznie pracownicy przemysłu atomowego podtrzymują tezę o ich niewielkiej wartości, w rzeczywistości są one bardzo duże, jednak mają inny charakter. Można tutaj wymienić koszty zwiększonego ryzyka, koszty całego cyklu obiegu paliwa jądrowego, włączając w to pozbywanie się odpadów, koszty likwidacji elektrowni atomowych, zabezpieczeń przed awariami, utrzymywania wypalonych reaktorów przez dziesiątki lat, koszty zwiększonego ryzyka przedwczesnej umieralności w przypadku zaistnienia awarii.
Grzegorz Peszko. EBOR podobnie jak wszystkie banki powoływane przez sektor publiczny jest bankiem politycznym i realizuje politykę państw będących jego udziałowcami. Podobnie jak Bank Światowy który z kolei nie da ani centa na żadną elektrownię jądrową, natomiast zdecydowanie wspiera działania prooszczędnościowe, znajdujące się po stronie popytowej. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju ulega presji żeby subwencjonować rozwój energetyki jądrowej.
Marek Zaborowski. Ale dlaczego tak się dzieje?
Grzegorz Peszko - Zadaniem banku jest szukanie inwestycji dających wysoką gwarancję spłaty udzielanych kredytów, jeżeli rząd z przyczyn politycznych chce dotować na terenie swojego kraju energetykę jądrową, to z punktu widzenia banku taka pożyczka jest bezpieczna. W przypadku elektrowni jądrowej wiadomo, że pożyczka nie zostanie spłacona z dochodu z produkcji energii, jednak z punktu widzenia banku nie jest specjalnie istotne czy pieniądze pochodzić będą ze sprzedaży energii, czy też z pieniędzy przeznaczonych np. na renty i emerytury.
Marek Zaborowski- Energetyka atomowa wymaga dotacji...
Grzegorz Peszko - Energetyka jądrowa rozwijała się tam i tylko tam gdzie była przemysłem strategicznym, a więc gdzie była hojnie dotowana. Gdy w Stanach Zjednoczonych wstrzymano dotacje momentalnie zaniechana została budowa nowych elektrowni (od 1979 roku nie zamówiono tam żadnej nowej elektrowni atomowej), a wybudowane zamykano. W Wielkiej Brytanii prywatyzuje się przemysł energetyczny, tamże wielokrotnie podejmowano próby sprzedania elektrowni atomowych i nikt ich nie chciał kupić, teraz ukryto pakiety elektrowni atomowych w ogólnych pakietach przedsiębiorstw energetycznych. Przez nieefektywność ekonomiczną zadłużenie Electicity de France przewyższa zadłużenie Polski.
Marek Zaborowski - Więc w przypadku budowy nowych elektrowni argumenty polityczne biorą górę nad argumentami ekonomicznymi. Gdyby społeczeństwo miało odpowiednią wiedzę mogłoby próbować zmienić wolę polityczną rządu.
W dobrze funkcjonującym państwie każdy wybór jest wyborem jawnym, jest decyzją podejmowaną przez demokratycznie wybrane struktury. Tak więc tolerowanie zanieczyszczeń jest ukrytą dotacją, oszukiwaniem społeczeństwa. Jeżeli społeczeństwo chce, to może dotować trucicieli, jednakże pod warunkiem, że truciciele ponoszą pełne społeczne koszty swojej produkcji. W takiej sytuacji truciciele mogą zwrócić się do społeczeństwa o dotację, natomiast społeczeństwo podejmuje decyzję o tym czy chce wspierać trucicieli.
Marek Zaborowski- Twoja sugestia, że jawność rozwiąże wszystkie problemy wydaje mi się przesadnie optymistyczna. Potrzebny jest jeszcze aktywny udział społeczności lokalnych w procesie podejmowania decyzji.
Grzegorz Peszko - Ale żeby społeczeństwo, czy też społeczności lokalne mogły podejmować racjonalne decyzje to muszą mieć dostęp do informacji, od którego w tej chwili są odcięci.
Marek Zaborowski- Co mógłbyś zaproponować lokalnym społecznościom aby temu zaradzić.
Grzegorz Peszko- Trudno mi mówić o społecznościach. Raczej widzę tutaj rolę dla organizacji ekologicznych. Każdy zasób gospodarki aby nie był nadmiernie eksploatowany musi mieć grupę ludzi, która upomina się o jego wynagrodzenie. Stąd dążenie do prywatyzacji gospodarki - w Polsce do tej pory kapitał praktycznie nie miał właściciela, dlatego był wykorzystywany nieefektywnie.
Przykładem organizacji dbających o właściwą cenę zasobów są związki zawodowe, broniące właściwej ceny ludzkiej pracy. Środowisko jest dobrem wspólnym, potrzebna jest zatem grupa, która upominałaby się o jego właściwą cenę. Społeczeństwo jako całość nigdy nie będzie aktywnie upominać się o to aby szanować środowisko, czy też właściwie je wynagradzać. Wyłania ono swoją najbardziej aktywną część. W ten sposób powstają organizacje ekologiczne.
Marek Zaborowski - Czego mogą w takim razie żądać organizacje ekologiczne.
Grzegorz Peszko - Można żądać od inwestora, szczególnie jeśli jest nim Państwo uwzględniania kosztów zewnętrznych, stosowania np. social cost benefit analisys, czyli analizy społecznych kosztów i korzyści, która oprócz pieniężnych wydatków i wpływów bierze pod uwagę także strumienie kosztów zewnętrznych i strumienie korzyści zewnętrznych. Procedury te zwiększają koszty inwestycji, a także wydłużają jej czas, a więc nie ma sensu stosowanie ich do każdego projektu inwestycyjnego. Inną sprawą jest właściwa jakość wykonania analiz. Wynikiem źle wykonanej analizy jest na przykład twierdzenie, że budowa autostrad przyniesie korzyści dla środowiska. Jest to absurdem w skali światowej. Nie mówię, że każdy kilometr budowy autostrady jest szkodliwy, ale gdyby całe przedsięwzięcie było poddane społecznej analizie kosztów i korzyści to ujawniona byłaby także pewna optymalna jego skala. Obecnie nie tylko ignoruje się koszty zewnętrzne, ale także zamienia się je na korzyści ekologiczne wynikające z budowy autostrad, a to już jest śmieszne, świadczy o zupełnej ignorancji ludzi, którzy te badania robili. A cóż dopiero społeczeństwo, wolę nie zadawać sobie pytania jaką posiada wiedzę.
Marek Zaborowski - Dziękuję za rozmowę
Grzegorz Peszko - Ależ proszę bardzo.